• Published in

Niedzielne popołudnie...

Wybraliśmy się do miasta na Stary Rynek między innymi w nadzieji na zrobienie kilku ciekawych zdjęć. Jednak tłum ludzi, mnogość zapachów (Festiwal Dobrego Smaku) - nie były to sprzyjające warunki do fotografowania.


 

Popołudnie mijało a "głód" fotografowania nadal nie zaspokojony. Natchnienie chwili spowodowało, że sięgnąłem po obiektyw, który raczej rzadko wykorzystuje do portretów - 100 mm makro. Nie 50 mm, nie mój ulubiony 85 mm tylko właśnie 100 mm MAKRO. Mankamentem tego rozwiązania była utrudniona praca z moją modelką. Agata nie potrafi usiedzieć spokojnie przez 5 s (pomimo, że jeszcze nie skończyła 8 miesięcy) - a ten obiektyw szybkość autofokusa ma na poziomie wypasionego ślimaka :)

Jednak jak się okazuje - warto było spróbować złamać stare przyzwyczajenia (makro do makrofotografi i detali).

Zabawa była przednia. Im większe zbliżenie tym większe zainteresowanie modelki "czarną rurą" ze szkiełkiem.

Co ciekawe, do zachowania dobrego oświetlenia nie potrzebowałem wypasionego studia, mega lamp, softoboxów, zdalnych wyzwalaczy itp. Wystarczyło ... no właśnie - co wystarczyło?

Wystarczyło naturalne oświetlenie pochmurnego popołudnia. Chmury doskonale rozproszyły światełko - co odpowiadało mnie i mojej modelce. Mrużenie oczu nie wynika z ostrego słońca czy światła ;)

Złapanie dziecięcych emocji jest chyba najfajniejszym elementem tego typu fotografowania.

W jednej serii można uchwycić radość, złość, gniew, niezadowolenie...

..., które z czasem przechodzi w znudzenie i co się z tym wiąże w wielki ryk !

Uwielbiam te zabawy, które dają mega radochę zarówno fotografowi jak i modelce.

Nawet ta "inna radość" jest boska!

No tu już wyraźnie widać, że "temu panu podziękujemy" i spadamy na mleko ;)