Aparat na grillu
- Published in
Sezon grillowy w pełni.
Lato sprzyja towarzyskim i rodzinnym imprezom. Często pojawiamy się na takim spotkaniu z aparatem. Zapewne w wielu albumach znajdą się zdjęcia biesiadników przy suto zastawionym stole czy też "stockowe fotografie" menu jakie pojawiło się w trakcie spotkanie na stole.
Jednak są to zdjęcia, na które spojrzymy raz czy dwa i następnie lądują w głębokiej szufladzie lub w 150-tym albumie.
Może jednak warto przy takiej okazji poszukać ciekawych kadrów, których jest pewien na pewno nie brakuje, a które docelowe mogą posłużyć jako doskonała dekoracja naszego salonu.
Na rozpoczęcie tegorocznego sezonu grillowego trafiliśmy do znajomych, gdzie było ośmioro dzieci w pełnym przedziale wiekowym. Było gwarno, wesoło i biesiadnie, a ciekawych sytuacji całe mnóstwo. Oczywiście nie mogłem się oprzeć i pomimo tego, że była to nasza pierwsza wyprawa tego typu z naszą małą córcią, z aparatem często kręciłem się za maluchami.
Takie imprezy ze względu na czas, w którym są organizowane sprzyjają ciekawemu światłu. Trzeba czasami podkręcić ISO, ale wydaje mi się, że warto...
Dzieciaki to taki żywioł, w którym przydaje się tryb wieloseryjny i to taki naprawdę szybki ;)
Nie tylko popołudniowo-wieczorne zabawy są dobrą okazją do pstrykania - poranny posiłek po intesywnym wieczorze, również obfituje w interesujące kadry.
Na pewno przydaje się obiektyw o dłuższej ogniskowej, bo niestety nie które dzieciaczki nie przepadają za obiektywem. Tu się świetnie sprawdziła moja 85-tka. 85 mm to perfekcyjny obiektyw portretowy. Jasne światło i dokładność odwzorowania - uwielbiam to szkiełko!
Z czasem biesiadnicy, gdy przyzwyczają się do widoku aparatu i dźwięku lustra - potrafią się wyluzować i zapomnieć, że ktoś próbuję im zrobić zdjęcie.
Wytrwałość zostaje wynagrodzona - emocje dzieci są niepowtarzalne.
Praktycznie z aparatem spędziłem większość imprezy. Po powrocie do domu zorientowałem się, że na zdjęciach są tylko dzieci, ale... dorośli są zbyt sztuczni ;)
W naszym przypadku impreza była dwudniowa, dzięki czemu udał mi się również wykorzystać miękkie, poranne światełko.
Jak widać różne rekwizyty mogą się przydać - grunt to nawiązać dobry kontakt z modelami :)
I nie należy przesadzać - bo może się to źle skończyć (tu akurat jest to obraz rozgoryczenia spowodowany brakiem możliwości zapanowania nad posiadaniem najfajnieszych zabawek :) ).
Nawet na grillu możemy wyczarować całkiem niezłą sesję portretową... Zachęcam do eksperymentów.